Nasza zabawa z agility zaczęła się w tedy gdy Szila przeszła pomyślnie prześwietlenia. Związku z tym że w okolicy nie ma żadnego toru ani klubu agility nasze przeszkody początkowe były bardzo prowizoryczne. Hopki wyglądały tak : 2 kawałki drewna a na tym położony patyk, później dołączyła następna przeszkoda – opona a w raz z nią coś co przypominało kładkę.Niestety warunki mojego ogródka nie pozwalały nam się dobrze rozwijać więc gdy tylko ciocia się zgodziła aby trenować u niej w ogródku bardzo się ucieszyłam.W tygodniu trenujemy takie pojedyncze rzeczy a weekendy gdy ćwiczymy na całym torze składamy to w całość.
Agility przypadło Szili do gustu, a jeszcze większy entuzjazm wykazała po obozie w Rynie . Wtedy rozpoczęła się nasza prawdziwa przygoda. Zaczęło się robienie przeszkód. Teraz mogę z dumą powiedzieć że mam własny tor agility który był własnoręcznie wykonany przeze mnie i Tatę.
Szila na torze radzi sobie całkiem dobrze jak na berneńczyka jest dość szybka.
Największe problemy mieliśmy z tunelami i huśtawką – teraz są to ulubione przeszkody Szili.

Zdjęcie autorstwa : Magdy Bendarz
20 Listopad
10 październik
Chcemy się również podzielić nowią.
Otórz udało mi się zorganizować grupę osób i co tygodniowe spotkania agilitowe. Pierwsze spotaknie odbyło się 15 Listopada. Na razie treningi mamy w niedzielę o godzinnie 11 w Barlinku na Polanie Lecha na moich przeszkodach. Nasza grupa jest dość duża i mam nadzieje że taka już pozostanie do końca ( lub się powiększy:) ) Nie długo chcę się wybrać do gminy i porozmawiać o terenie i o dofinansowaniu, przeszkodach.
|